piątek, 13 kwietnia 2012

#1 One Direction story

 Kilka zdjęć tak dla jasności (cechy bohaterów mogą być fikcyjne)

    Harry Styles
Słodki buntownik. Jest najmłodszy, a zarazem najmądrzejszy. 
Boi się sam pochopnie podejmować decyzji. Uwielbia chipsy i białe frugo.
    
    Liam Payne
 Wesoły i rozkoszny. Dobrze wie jak radzić sobie z problemami.
  Lubi dawać buziaki chłopakom w ramach przeprosin.

    Zayn Malik
    Jest genialny i pewny siebie. Cieszy się z kariery, dlatego, że poznał 4 najlepszych kumpli. 
    Ciężko mu z czegoś zrezygnować i się do czegoś zabrać. 
   
    Niall Horan
   Nieśmiały i humorystyczny chłopak. Zawsze stara się 
   popierać decyzje chłopaków. Nie cierpi, kiedy ktoś płacze przy nim.

    Louis Tomlinson 
Uroczy i zabawny chłopak. Najlepiej wie jak radzić sobie z krytyką. 
Jest fanem pasków, uwielbia spać ze swoim niebieskim kocykiem.

Chłopcy, budząc się w kanadyjskim hotelu wstali trochę późno, iż wczorajszy koncert w Kolorado dał im niezły wycisk. Nie mówiąc szczególnie o wszystkich. Na całe szczęście w ich paczce znajdzie się poranny ptaszek, który wpadł na pomysł, żeby trochę rozgrzać atmosferę, przynosząc pistolet z lodowatą wodą, pryskał po śpiących chłopcach.
- Aaaa! Niall ty głupku! Nienormalny jesteś?! – Krzyknął oburzony Zayn.
- Nie przesadzaj to tylko zimna woda – odparł ironicznie Niall.
- No właśnie, zimna woda. Wystarczyło nas po prostu obudzić. – Po tych słowach wszyscy usiedli wspólnie na łóżku i budzili się do życia. Ich menedżer mógł spokojnie się domyśleć po ich minach, że są wycieńczeni nieustanną karierą. Do drzwi zastukała obsługa hotelowa ze śniadaniem do ich apartamentu. Całe szczęście, że byli ubrani w pidżamy. Podziękowali za to, a kiedy już wyszła przeszli do życiowej dyskusji.
- 11 tygodni, 155 dni, 12343434 godzin, to wszystko mnie już przerasta. Chcę normalnie żyć! – Odparł Louis zdesperowany swoją karierą.
- Mnie też jak cholera.. Tęsknie za rodziną, szkołą i moim miastem.. Kariera, karierą, ale chwile młodości też chcę mieć dobrze spełnione! – Dodał zdruzgotany Liam, bawiąc się, a zarazem targając ze złości włosami Hazzy.
- No widzisz.. Ale co teraz możemy zrobić? Fani nas pragną.. Nie możemy ich zawieść! Zresztą nie możemy się rozdzielić.. Jesteśmy przyjaciółmi ponad wszystko – powiedział Harry.
- Ale ja też chce mieć swoje życie, a fani chyba powinni to zrozumieć, tak? Kto powiedział, że musimy się rozdzielać? Wystarczy jak znajdziemy sobie odpowiednią szkołę dla nas pięciu. Chcę zostawić teraz to wszystko, bo mam już dość! – Odwarknął Niall, po czym umilkł, kiedy do pokoju wtargnął ich menadżer ze złożonymi rękami i zamyśloną miną, spacerując po pokoju i chcąc coś im przemówić do rozsądku.
- Nie podoba mi się wasze podejście. Powinniście lepiej zrozumieć to wszystko. Jesteście teraz za topie! Na gorących listach, szaleją za wami! A wy chcecie to wszystko zostawić? W-S-Z-Y-S-T-K-O? – przeliterował groźnie – Nie za to wam płacimy! Jesteście moją twarzą, moimi dziećmi od sławy! W show-biznesie pniecie się w górę, a jak teraz to zostawicie to przepadniecie w ludzką niepamięć, będziecie nikim! – Nie dokończył, ponieważ Harry wstał i z całej goryczy serca przemówił.
- Nie jesteśmy nikim! Ty jesteś nikim! Żerujesz tylko na naszej sławie i pieniądzach! Pieniądzach! O nieeeeeeeee! Możesz obrażać mnie i ich wszystkim, co ci przyjdzie do głowy, ale NIGDY NIE MÓW, ŻE JESTEŚMY NIKIM! – Wrzasnął i popchnął go w stronę okna.
- Czyli możemy już brać walizki i wrócić do Europy. – Oznajmił z uśmiechem na twarzy Liam. Facet chciał jakoś załagodzić sytuacje i przeprosić, jednak oni mu ciągle przerywali i mówili, że to nie zmienia faktu, wobec którego mają dość takiego życia. Menedżer pobiegł do ochroniarzy i powiedział, że do godziny dwunastej chłopcy nie mają prawa nigdzie wychodzić bez jego pozwolenia, zaś on uda się do studia nagraniowego, aby usprawiedliwić chłopców z ich przyszłej, a zarazem „chwilowej” nieobecności. To bardzo chamskie z jego strony, ale to właśnie na tym polega jego praca. Harry siedział osłupiały na parapecie i gapił się ze smutną miną na miasto, Zayn smsował z siostrą, Liam trzymał w ręku zdjęcie rodziców, Louis wiercił się razem z Niallem, szukając pocieszającego tematu do rozmowy z przyjaciółmi.
- Egheem. Spakowaliśmy się już, więc teraz tylko taksówkę wezwać i jedziemy na lotnisko.. – Powiedział nieśmiało blondyn.
- Jesteście tego pewni? – Odparł Liam, odkładając fotografie.
- Nie mamy lepszego wyboru, teraz ja i tak już nigdy nie powrócę na scenę. – Odmruknął ponuro Hazza.
- No to idziemy. – Dodał Louis otwierając drzwi i trzymając walizki. Jednak nie było to takie łatwe przejść przez drzwi i już nigdy nie wrócić. Nie kryli łez, zeszli na dół i kierowali się w stronę wyjścia, jednak ochrona ich zatrzymała. Wiedzieli, że to sprawka tego nędzarza.
- Przepuście nas. – Odparł łagodnie Zayn.
- Niestety nie mamy na to pozwolenia.
- Dosyć tego. Dzwonię po policję – Szepnął Louis do chłopaków, kiedy poprosił ich na bok. Ochroniarzy zdziwiło to, że młodzieńcy nie kłócili się z nimi. Po prostu wrócili się na hall w ich piętrze.
- Może wypadałoby zrobić jeszcze jedną rzecz zanim to wszystko się całkowicie rozwali? – Zapytał Liam.
- Tak. Musimy pożegnać się z fanami i przeprosić ich za to.. – Oświadczyli wszyscy z głowami spuszczonymi w dół. Nagle wszyscy podskoczyli, słysząc dźwięki kłócących się mężczyzn. Podbiegli do schodów i przez barierki spoglądali w dół. Była tam policja, która domagała się, aby pozwolono One Direction opuścić budynek. Zbiegli pośpiesznie na dół i wydostali się za pomocą komendantów na zewnątrz. Stało się coś strasznego. 
- What the f**k? Co tu robi tyle paparazzi? - Zapytał zrozpaczony Zayn.
- Szybko, nie marudź - Odparł Harry, który zaciągnął chłopców do taksówki. Byli strasznie zdyszani, a serca biły im w rytmie rock 'n rolla. Liam nagrał w wozie filmik z chłopakami o informacji, że teraz przez większość czasu będą w szkole, ale na pewno szybko powrócą.
- Te zdjęcia faktycznie mogą zniszczyć naszą reputacje - Oznajmił Niall.
- Oj tam.. Gorzej już być nie mogło.. - Dodał sfrustrowany Louis.
- Panowie dokąd? - Zapytał kierowca na przednim siedzeniu
- My na lotnisko. Wracamy do swoich domów do Wielkiej Brytanii - Powiedział z przekonaniem Harry, po czym Liam go szturnchnął, szepcząc że to zbędne dla tego gościa informacje. Chłopcy w tym dniu byli ze sobą strasznie skłóceni.. Niall miał już tego dosyć i wyjął ich zdjęcia z ostatniej trasy koncertowej. Wyznał im też, że nie chce zostawiać fanów na tak długi czas, jednak nie miał w tym momencie prawa do głosu. Nawet taksówkarz nie poznał tych chłopaków. Siedzieli w tym aucie jakby się w ogóle wszyscy nie znali. Zayn słuchał głośno mp3, Harry dyskretnie pisał notatkę w swoim pamiętniku, Louis sprawdzał co chwilę, która godzina, Niall oglądał widoki przez okno, a Liam musiał na swoim notebooku ciężko odpisywać na komentarze.
- Jaaaa. Suuuper. Teraz mi żyć nie dadzą przez ten filmik. - Oznajmił w zdenerwowaniu.
- Co znowu? - Odparł zmęczony tym wszystkim loczek.
- Piszą, że zawiedli się na nas i spadło nam dużo fllowersów..
- Nie ważne - spojrzał do góry przewracając oczami. W tej chwili znaleźli się na lotnisku. Sprawdzili swoje bagaże i usiedli w zarezerwowanych miejscach. Zayn był zaniepokojony kolejną podróżą.. Miał jakieś durne wizje, że nie dolecą do domu. Jednak nie chciał o tym opowiadać chłopakom. Dostał również dziwnego smsa od nieznajomego numeru.."Kocham cię nie rób mi tego, pozdrów direction". Nie odpisał. 
  



sobota, 5 listopada 2011

Przeliczone życie


Rankiem 31 października wstałam szybciej niż przeczuwałam poprzedniego wieczoru, kiedy to chciałam zaplanować wstanie z łóżka o godzinę później, aby mój umysł w pełni wypoczął. Podczas tych przemyśleń do pokoju wtargnęła ciocia i nalegała, abym przestała się wylegiwać i pomyślała o sprawach bieżących. Upragniona podróż do babci nareszcie została zrealizowana. Spakowałam najważniejsze rzeczy, tylko kilka ubrań i drobny upominek dla dziadków. Ciocia wołała mnie, gdy siedziała w samochodzie. Prędko pobiegłam w to miejsce, ale nie dużo zabrakło, abym zapomniała wziąć mojego najlepszego przyjaciela Fredzia, którego darzyłam wielkim szacunkiem, mimo że to tylko mały pies. Cieszyłam się na sam widok wujka i cioci, którzy z uśmiechem na twarzy czekali na mnie, aby w końcu wyruszyć. Samo odwiedzenie babci nie było całkiem dobre, lecz myśl, że nie musze siedzieć w szkole pogrążona samotnością, ale i tym, że mam spokój od tych „nieudaczników”. Siedząc na tylnich siedzeniach, zapatrzyłam się w polany, które budziły mnie do życia. Dużo osób krytykuje nasz kraj i nie szanuje otaczającej nas przyrody, podczas gdy inni pragną zdrowia, są niewidomi, niesłyszący, a chcieliby móc widzieć, słyszeć. To takie smutne wysłuchiwać takich opinii. Jestem dosyć tolerancyjna, bo nie mam tyle odwagi, aby komuś wskazać moje upodobania i problemy. Wujek z ciocią dyskutowali na temat dzisiejszej pogody, a ja nie chciałam się dołączać do tej rozmowy, bo jak już wspomniałam, nie chce nikomu ujawniać moich upodobań i myśli na dany temat. Razem z Fredziem siedziałam i rozglądałam się wokół samochodu, szukając odpowiedniego miejsca, w którym mogłabym umieścić mój prezent dla dziadków. Po chwili znudziło mi się nieustanne siedzenie, zatem zaczęłam mazać palcem po zaparowanej szybie. Wyobraziłam sobie, że otaczający mnie świat będzie zawsze piękny tak jak chciał Bóg, co pomogło mi w bazgroleniu malunków na szybie samochodowej. Nagle przestałam już to robić, kiedy samochód się zatrzymał na poboczu. Zdumiona spytałam ich, dlaczego się zatrzymaliśmy. Przypomnieli mi, że trzeba kupić znicze i chryzantemy, bo właśnie po to jedziemy do babci. Urzekło mnie to, bo nikt wcześniej mi nie wspomniał o dniu Wszystkich Świętych. Co roku pamiętałam o tym dniu, lecz w tym jakoś mi się nie ułożyło to w głowie. Ciocia wyszła i bacznie obserwowała samochody, aby bezpiecznie przedostać się na drugą stronę jezdni, gdzie znajdował się ten sklep. Kiedy poszła, wujek puścił nieznane mi piosenki, które mnie oczarowały. Postanowiłam się go zapytać o szczegóły tych utworów.
- Wujku, strasznie podoba mi się ta muzyka. Czy mógłbyś mi powiedzieć, co powoduje u mnie taki zachwyt?
- Wiesz, Aurelia, nie dziwi mnie to, że nie znasz tej muzyki zbyt dobrze. Urodziłaś się w roku 1996, a wtedy właśnie skończyła się moda na stare przeboje, wprowadzili muzykę komercyjną, którą zapewne znasz. Cieszę się, że podoba ci się ten rodzaj muzyki. To właśnie piosenka zespołu The Beatles. – Odparł z zdumiony moim zaciekawieniem.
Zaczęłam już wszystko pojmować. Jednak wiedziałam, że nie ma się, czym chwalić, bo gdyby moje koleżanki ze szkoły dowiedziały się, że słucham tak niepamiętnej już muzyki, śmiałyby się ze mnie, ponieważ one słuchają tej „nowszej”. Ciocia szybko wróciła i starannie ułożyła kwiaty i znicze obok mnie. Podczas dalszej drogi przyglądałam się im. Jedne chryzantemy miały subtelny kolor czerwieni. Kojarzyły mi się z kolorem ścian w moim pokoju, zaś pozostałe miały kolor zachodu słońca, nieba oraz pomarańczy. Znicze miały różne kształty i ładne posadzki od spodu. Były zdobione wypukłym szkłem, który przypominał mi krzyż. Zapatrzona w znicze i chryzantemy, zaczęłam się zastanawiać, dlaczego tak podskakują. Wyjrzałam przez okno i ujrzałam dziury w drodze. Unosząc głowę nieco wyżej zobaczyłam tablicę z nazwą miejscowości mojej babci. Ucieszyłam się, że wreszcie dojechałam. Wujek ledwo, co zaparkował, a ja wyskoczyłam razem z pieskiem na zewnątrz. Babcia trzepotała firanką, a kiedy ujrzała gości, prędko założyła buty i rozradowana zaprosiła nas do środka. W samochodzie zepsuło się ogrzewanie, dlatego zmarznięci weszliśmy do kuchni. Dziadek poszedł do drewutni przynieść drewno, bo brakowało go pod piecem. Babcia zaparzyła gorącą herbatę i poczęstowała nas swoim plackiem z wiśni. Po krótkiej rozmowie wręczyłam babci i dziadkowi figurkę Pana Jezusa, którą kupiłam na wycieczce w Zakopanym. Ucieszyli się, że ich wnuczka dała im coś wartościowego, dlatego odwdzięczyli mi się, dając mi do ręki pierścionek po mojej mamie. 

Podziękowałam im i poszłam na strych, gdzie zawsze przesiadywałam, kiedy byłam mała. Tam wzruszyłam się, wspominając mamę. Oglądałam zdjęcia z przed lat, kiedy to babcia prowadziła mnie do koleżanki zza płotu Hani. Jej rodzice i moi również się przyjaźnili. Zawsze na wakacjach przychodzili na podwórko babci, a tata przyrządzał różne przyjęcia i ogniska. Teraz Hania wyjechała z rodzicami do Holandii, więc nawet tutaj zostałam sama jak palec. Dziadziu zawsze chodził ze mną po chleb i chwalił się kolegom, że ma tak wspaniałą wnuczkę. Jego koledzy wiele razy dawali mi różne zabawki i mówili, że grzeczna ze mnie dziewczynka, że daje się każdemu polubić. Kilka łez mi poleciało, lecz postanowiłam się na załamywać, zapewne każdy człowiek ma jakieś przykre przeżycia. Moją uwagę przykuły kolorowe światełka bijące w okno. Zastanawiałam się, co to jest. Sięgnęłam, więc po lornetkę i przyglądałam się tym zjawiskowym obiektom. Po chwili zorientowałam się, że to znicze. Nadawały cmentarzowi bardzo przyjemny charakter. Potem zbiegłam na dół, aby spędzić czas z rodziną. Babcia powiedziała, że muszę jutro się ciepło ubrać, bo idziemy na groby, a pogoda listopadowa lubi płatać figle. Mi to było zupełnie obojętne. Zawsze chciałam się przeziębić, aby móc nie iść do szkoły. Wiele osób uważało mnie za nudnego i pustego człowieka, ponieważ nie jestem za bardzo rozmowna. Dlatego też nikt nie chciał się ze mną przyjaźnić. Babcia mi oznajmiła, że to tylko ludzkie domysły na czyjś temat. Niestety, gdyby śledziła zachowanie osób w szkole wobec mnie, zmieniłaby zdanie. Nie chciałam jej więcej opowiadać o moich problemach, bo zamartwiałaby się tym. Bardzo szkoda mi moich dziadków, bo prawie całe życie poświęcili na wychowanie mnie.. Tato wyjechał do pracy za granicę, dlatego bardzo rzadko go widuję, a mamy już nie ma. Ciocia kazała mi już iść spać. Pościeliłam sobie łóżko i zgasiłam światło. Fredzio spał na moich kolanach jak zazwyczaj. W nocy uświadomiłam sobie, że wszystko jest stracone. Nie mam rodziców, nikt nie chce się ze mną zadawać, w szkole się ze mnie śmieją, a mój światopogląd jest zbyt dziwny. Szczerze mówiąc mam tylko dziadków, wujka i ciocię oraz mojego pieska. Chciałam się zmienić, ale mama zawsze mi powtarzała, żeby być sobą i nie zmieniać się ze względu na innych. Ale, co mi to da jak i tak już nie może być gorzej? Po tych przemyśleniach coś we mnie drgnęło. Tak jakby w moim umyśle siedziała druga osoba i podpowiadała mi, co mam robić dla dobra sprawy. Dużo mi to pomogło w moim dalszym życiu. Po czasie zorientowałam się, że księża mają rację. Bóg nie umarł, On żyje w naszych sercach i umyśle, ja to wiem, bo Go słyszę, On mi przecież podpowiada! Właśnie się zaczęłam wypytywać.
- Panie Boże, czy ja zwariowałam?
- Nie, po prostu pogłębiasz swoją wiarę.
- Akurat ja? Czy wszystko musi przylegać do mnie?
- Może jesteś po prostu wyjątkowa? Takie osoby zdarzają się raz na milion.. Powinnaś wziąć to sobie głęboko do serca.
- Szczerze mówiąc inaczej sobie wyobrażałam życie jeszcze wczoraj.. Skoro już tu jesteś Panie, powiedz mi, co mam robić? Nikt mnie nie chce..
- Słuchaj osób najbliższych dla ciebie. Oni wiedzą, co dla ciebie dobre jest.
- Tak, ale ja tęsknie za mamą..
- Jeżeli będziesz umacniać swoją wiarę, wtedy też umocnisz swoją wolę, przekonasz się, że życie to próba przed spotkaniem z tym światem, gdzie nie sięgasz wzrokiem.
Potem cisza. Nic więcej nie przechodziło przez moje szare komórki. Ale to i tak mi wystarczyło. Byłam już zbyt zmęczona, aby się łudzić. Podczas snu stało się coś niezwykłego. Śniła mi się znowuż ta rozmowa z Bogiem, taka sama jak tamta, lecz w śnie wiedziałam jak wyglądał Bóg, był żywy i nie siedział w mojej głowie. Kiedy wstałam wszystko już było dla mnie wiadome. Nie musiałam tego nikomu opowiadać, wystarczyłoby, że ludzie posłaliby mnie do różnych zagadkowych programów telewizyjnych, psychologa, a w szkole pomyślano by, że naprawdę jestem głupia. Nagle usłyszałam dźwięk klamki, a zaraz po tym weszła do pokoju babcia z uśmiechem na twarzy, przekazując mi, że śniadanie jest gotowe. W pośpiechu ogarnęłam bałagan w pokoju, umyłam się i na prośbę cioci założyłam sweter, który uszyła dla mnie babcia. Zbiegłam na dół i ucieszyłam się na widok ciepłych bułeczek z piekarnika. Po pożywnym śniadaniu, zarzuciłam na siebie kurtkę i razem z rodziną wyruszyłam do kościoła. Kiedy ksiądz wymówił słowa „Przekażcie sobie znak pokoju” wiele osób podało mi rękę. Niezmiernie mnie to ucieszyło, wówczas poczułam w sobie moc, którą zesłał mi Bóg. Po zakończeniu Mszy, szczerze się pomodliłam, inaczej, a nawet bardziej niż kiedykolwiek. Znowu usłyszałam głos drugiej osoby. Postanowiłam się zapytać, co sprawia to, że Bóg ma czelność do mnie mówić.
- Panie, Ty jeden wiesz, jakie jest moje życie. Wciąż żyje w niepewności, zwłaszcza, że nastąpił ten cud, w którym mam okazję z Tobą porozmawiać. Powiedz mi, w jaki sposób mam odbudować swoje życie?
- Dbaj o więzi rodzinne. Nie zapomnij o łaskach, które na ciebie zsyłam. Rozwijaj swoje umiejętności i dokonuj rzeczy, które sprzyjają życiu chrześcijan, a jeśli nie będziesz szanować bliźniego swego, tak ty będziesz traktowana.
Chciałam zapytać o jeszcze jedną rzecz, ale już przestałam słyszeć to drugą osobę. Zdałam sobie sprawę, że Bóg nie jest w zasięgu ręki, lecz zjawia się, kiedy najbardziej jesteśmy poszkodowani. Ciocia i wujek z trudem czekali aż w końcu zakończę tą całą litanię. Wyjaśniłam im, że przyszłam do kościoła, aby uporać się z dotychczasowymi problemami. Ucieszyli się, że pogłębiam swoją wiarę. Już od młodszych lat interesowałam się religią. Do tej pory wiodłam swe życie w nadziei na zbawienie. Przez to zajście miałam niezły mętlik w głowie. Nauczycielka od języka polskiego nazwałaby to halucynacjami, jednak wiedziałam, że skoro jestem świadkiem tych rozmów, wiem więcej niż jakikolwiek uczony.

Szłam z głową spuszczoną w dół, dopóki babcia nie przypomniała mi, że trzeba skręcić, aby prawidłowo dojść na cmentarz.
- Coś ty Aurelka taka zamyślona? – Spytała zmartwiona babcia.
- Wiesz babciu czasami się tak zastanawiam nad wieloma rzeczami, ale głównie to tylko takie nadzwyczajne sprawy.. Nic się nie martw. – Wyjaśniłam nieco się jąkając.
- Dziecko nie ma się, nad czym zastanawiać, jeszcze tyle rzeczy cię w życiu spotka, a teraz masz jeszcze czas, aby się nad niczym poważnie nie zastanawiać. – Oświadczyła. Nie chciałam się z nią wykłócać na ten temat. Gdyby wiedziała, o czym ja naprawdę myślę, wtem zrozumiałaby mnie lepiej. W końcu doszliśmy na cmentarz. Byłam nieco skrępowana widząc wielu ludzi. Wpierw stałam w miejscu osłupiała i rozglądałam się wokół tego terenu, zaś po chwili dążyłam krokami za dziadkiem i babcią. Najpierw poszliśmy na grób pradziadków. Zapaliłam znicz i nieco się chwiałam, kiedy pochyliłam się nad grobem, aby go tam postawić. Zmówiwszy modlitwę, poszliśmy dalej. Nadeszła ważna chwila w tym dniu. Spotkanie z mamą. Byłam zestresowana i nie za bardzo chciałam podchodzić bliżej, ale babcia nalegała. Ujrzałam piękny granit ze złotymi literami, a na samym dole napis „Jezu ufam Tobie”. To zdanie zapewne pojawiło się na grobie w jakimś celu. Czy decyzja wyboru takiego lub innego napisu była jednoznaczna? Myślami byłam daleko od rzeczywistości. Ciocia była rozgoryczona moim zachowaniem, wówczas chciała abym zmówiła modlitwę w intencji zmarłych, zamiast stać i ślepo się gapić w te wyrazy. Gdyby oni wiedzieli, co jest grane, wtedy wszystko byłoby o wiele łatwiejsze, ach gdyby wiedzieli.. Pogoda nieco nam dopisywała, lecz co dobre szybko się kończy. Nastał deszcz i lekki podmuch wiatru, który niezmiernie mnie denerwował. Cmentarz był dosyć wielki, a z opowiadań dziadka wynika, że mieści się na nim aktualnie 600 grobów. Zmierzaliśmy w stronę wyjścia, kiedy wujek przypomniał sobie, że musi jeszcze zapalić znicz panu Franciszkowi. Poszłam z nim, iż nie chciało mi się wlec do domu z babcią, która zazwyczaj wraca ze swoimi przyjaciółkami, a zarazem plotkarkami. Wujek poprosił, abym pomogła mu poszukać tego grobu, bo nie bardzo pamięta, gdzie spoczywa. Stało się coś złego. Zaczęłam błądzić, oddaliwszy się od wujka o kilkanaście metrów. Ściemniło się, a ludzie zaczęli w marszu wracać do domów. Byłam wystraszona, a pierwsze, co mi przyszło na myśl to zastosowanie strategii taty, który kiedyś mnie pouczał jak postępować, kiedy się zgubię. Najlepiej jest wrócić w umowne miejsce, w którym byłam wcześniej, a wujek prędko mnie odnajdzie, lecz tych grobów było niemal kilkadziesiąt. Kiedyś czytałam w książce, że o zmroku ludziom doskwiera ogromny lęk. Zwłaszcza, że moje położenie nie było zadowalające. Ujrzałam przed oczami czarną postać, która w mgnieniu oka uciekła w zarośla, widząc mnie. Zaczęłam uciekać, a brzuch tak mi nawalał, że nie wiedziałam, co czynię. Po chwili stanęłam obok wielkiego pojemnika, gdzie się wyrzucało zniszczone i zużyte znicze. Uderzyłam się mocno ręką po czole orientując się, że w kieszeni coś mi wibruje. To była moja komórka, na której wyświetlił się numer wujka. Uspokoił mnie i powiedział, że znalazł już grób i czeka przy wejściu. Idąc, rozmyślałam nad pojęciem „strach”. Zapewne coś się z tym wiąże. Rozpisałam sobie to wszystko w umyśle na chłopski rozum. Otóż należy nadać każdej literze wyjaśnienie, w jakim celu została ona utworzona. Litera „s” od „stężenie”, kolejna „t” od „tracenie” (jakby tracenie świadomości), następnie „r” od „ryzyko”, potem „a” od „ambicja”, oraz „ch” od „chaos”. Wszystko do siebie idealnie pasuje i ma sens, a dzięki tym cechom można ustalić, od czego to słowo jest nazwane. Padłam ofiarą tej nikczemnej iluzji, która wywołana została przez ciemność.   
















sobota, 10 września 2011

The Sims

Ave!
Dzisiaj wam powiem, że simsy mi się usunęły i zginęła mi płyta, więc nie jest dobrze. Nie uruchamiałam ich już z dobry miesiąc. To wielki cios dla mnie, bo byłam do nich bardzo przywiązana. Ostatnimi czasy przerobiłabym coś, zmontowała, lecz nie mam czego. Stwierdziłam, że skoro już sobie pograłam przez kilka lat w nie to opisze każdy dodatek. ^^
The Sims 2 - Nocne Życie. Nie muszę chyba nikomu tutaj opowiadać o tym jaki ten dodatek jest wspaniały. Pierwszy dodatek jaki miałam. Jest dużo ciekawych i nowych akcesoriów. Sim bez samochodu to jak człowiek bez ubrania. Można sobie jeździć kiedy się chce i gdzie się chce, nie wymaga płatności tak jak w zamawianiu taksówki. Dochodzą również nowe ruchy/zachowania simów, co przydaje się czasem w kręceniu serialu. Dodam, że oświadczyny na romantycznej kolacji również wzbudzają zadowolenie przez, co niektórych graczy. Ogółem z tym dodatkiem nie mam żadnych problemów. Jestem na tak, co do tego dodatku ^^

The Sims 2 - Cztery pory roku. Każdy kto chce sobie kupić tą grę, zastanawia się czy simowie obchodzą święta oraz, że to musi być coś fantastycznego. Sama na początku byłam zafascynowana tym dodatkiem. Z biegiem czasu stwierdziłam, że oprócz 4 pór roku, w tej grze nie ma nic więcej ciekawszego. Dlatego nie jestem zbytnim fanatykiem tego dodatku.

The Sims 2 - Podróże. Wspaniały dodatek. Zachęcam do kupna. Jesteś znudzony ciągłym pobytem simów w swoim domu? Masz już dość tego, że grasz i siedzisz ciągle na tej samej parceli? Ten dodatek umożliwia ci wyjazd! Możesz wyjechać do egzotycznego miasteczka i zostać tam na tyle ile chcesz. Simowie mają możliwość opalania się, masażu, korzystania z sauny, kąpania się w morzu, tropienia/poszukiwania skarbu. Jesteś fanatykiem podróż? Nie zwlekaj! Także jestem na tak. xD

The Sims 2 - Zwierzaki - Pewnie każdy z was lubi zwierzęta tak samo jak simsy. Dlatego łącząc i jedno i drugie mamy ten oto dodatek ^^. 

PS. Post dokończę niebawem, iż teraz już nie wystarczy mi czasu. Dziękuję za uwagę. Bye ^^


 
 

wtorek, 26 lipca 2011

Pochwalony. Mam dla was newsa. Poczekaj na miłość - właśnie jestem w trakcie kończenia 2 odcinka.. Zaczynam nowy serial wymyśliłam już fabułę i tytuł "Underworld" czyli Podziemia : ) Serial o chłopaku(no 17 latek) James,  mieszka w domu z ojcem, który się nim nie przejmuje. Poznaje kilka przyjaciół, a tak prostując to ma jednego przyjaciela Toby'ego, który mieszka w dziwnym i zniszczonym miejscu. Opowiada Jamesowi jaki to świat jest okropny, żeby nie szukał przyjaciół, bo oni okazują się być niewdzięcznikami i idiotami.. Namawia go do popełnienia wraz z nim samobójstwa, ale w między czasie podkochała się w nim dziewczyna Lily, która dużo czasu poświęca właśnie jemu, niestety on nie jest zainteresowany, był skrzywdzony niemal od dziecka i torturowany przez kolegów ze szkoły.. Razem z Lily odkryli, że Toby ukrywa przed sobą tajemnice. A jaka to tajemnica? Dowiecie się bacznie oglądając te odcinki, które ajajaj.. troche to zajmie, ale napewno jeszcze w moim życiu postaram się to wykonać. To tyle, siems.
\m/

poniedziałek, 18 lipca 2011

Seriale :>

Ave! Jak widać mam swój serial na youtube dobrze niektóym znany "Poczekaj na miłość", już niedługo dodam kolejny odcinek, troche spóźniony, ale nie jestem w tym do końca zorganizowana xd W końcu mam wakacje, a samo kręcenie długo zajmuje plus muszę ćwiczyć grę na gitarze, pianinie, piszę książkę no i nowa fabuła do nowego serialu, więc to zamulenie mi wychodzi ; ((
Ciężko pracuję nad doskonałością, aaaj chciałam dodać, że jeśli ktoś wie, to mi napisze jak zapisywać filmy w rozdzielczości HD oczywiście mam do tego programy, już udało mi się zapisać, ale jak dodaję na yt to zapisuje się w standardowej jakości, więc pliz niech ktoś wytłumaczy mi w czym jest problem.. : (

Poczekaj na miłość

Zaczął się piękny i słoneczny dzień, a tak właściwie w wrześniowym poranku czekało na młodych ludzi wiele wrażeń. Zakończyły się upalne wakacje, powrót do pracy, szkoły wydawał się z pierwszego punktu jako nieoczekiwana przygoda, która miała na celu kolejne męczące chwile. Cztery przyjaciółki nie miały zamiaru się nie zniechęcać od tego wyzwania, wstały trochę wcześniej niż zwykle i postanowiły szybko się przygotować do szkoły. Miały nadzieję, że poznają ciekawych znajomych, podczas tych przemyśleń zapomniały na moment o rzeczywistości, ale zaraz potem wyruszyły do szkoły. Kiedy dojechały autobusem, ponieważ on był jedynym ratunkiem szybkiego dojścia, ujrzały przed sobą niezwykły budynek, zwany liceum. Najpierw stały zapatrzone, potem zaś rozmawiały.
- O, jak tu fajnie! – Powiedziała z zachwyceniem Wiktoria.
- Racja, mam nadzieję, że tak będzie przez trzy lata… O ile zdamy maturę. – Odparła z uśmiechem Agnieszka.
Na pierwszej lekcji było poznanie się z wychowawcą i osobami z klasy. Była tam również czarująca czwórka chłopaków, którzy mieli ruchliwe życie. Cóż za zbieg okoliczności. Dziewczyny nie były tego jeszcze świadome, lecz kiedy pani kazała uczniom się przedstawić, wszystko zaczęło nabierać sensu. Pierwsza w dzienniku była Wiktoria, ale wyszła na środek razem z przyjaciółkami.
- Nazywam się Wiktoria Zielińska, gram na gitarze i pianinie. W wolnym czasie uwielbiam spotykać się ze znajomymi.
- Mam na imię Magda, a nazwisko Szewczyk.. Lubię grać w siatkówkę tyle, że jestem dosyć nieśmiała..
- Ale przy nas zachowuje się jak diabeł – Dodała ze śmiechem Wiktoria, po czym klasa się zaśmiała.
- A ja jestem Monika Olszewska. Pasjonuję się malarstwem i grami komputerowymi. – Spojrzała nerwowo na klasę i się uśmiechnęła - Każdy coś lubi, nie?
- Ja jestem Agnieszka, ale mówcie mi Aga. Interesuję się śpiewem, literaturą i fotografią. – Rzekła – A tak dla jasności jestem mistrzynią w ortografii. – Dodała pielęgnując swoje paznokcie. Nie wszyscy w klasie mogli zaakceptować taką dziewczynę jak ona. Wśród nich było dwojga buntowniczych chłopców, pochodzących z tej uroczej czwórki.
- Ale z niej zuchwała.. Muszę ją trochę podkręcić, żeby poczuła się inaczej.. – Powiedział Dominik, zerkając na kolegę obok.
- Znowu chcesz się bawić dziewczynami? Daj sobie spokój.. – Odparł burzliwie Marcin.
- To nie jest bawienie się tylko dobre wykorzystywanie młodych lat – Uśmiechnął się..
- Nie wydaję mi się, że ona na ciebie poleci, w końcu jest taka zapatrzona w siebie.. A nawet, jeśli zdołasz ją zdobyć, to nie myśl sobie, że to ci kiedyś wyjdzie na dobre.. – Oświadczył.
- Załóżmy się. Jak ją poderwę to załatwiasz mi spotkanie z tym piłkarzem, którego polecił nam twój ojciec, a jak ty wygrasz to umówię cię z tą Magdą do której tak wzdychasz. – Chłopcy podpisali ze sobą umowę, która nie było do końca przekonująca. Po lekcji dziewczyny poszły na stołówkę.
- Dziewczyny, idę po drugie danie… Czekajcie tu. – Powiedziała Monika.
Po chwili wpadł na nią rozpędzony chłopak. Talerz znalazł się na podłodze, a jedzenie na jej bluzce.
- Ej, jak chodzisz?! – Wrzasnęła - I co ja teraz mam zrobić? – Dodała ciszej.
- Oj, przepraszam cię nie chciałem na ciebie wpaść… – Powiedział ze smutną miną. - Nazywam się Karol. Chodzimy razem do klasy, prawda? Och, tak mi głupio, może dasz się zaprosić do biblioteki?
- No nie wiem, po tym, co się stało muszę się zastanowić…
- Ok. Po namyśle daj mi znać.
Monika w zdumieniu wróciła do stołu, wszyscy byli zaskoczeni tym wydarzeniem, Karol wywołał zamieszanie, a Monika była już przygotowana na szereg pytań ze strony dziewczyn.
- Co to za koleś w ciebie wpadł? – Zapytała ze zmartwieniem Magda
- Karol z naszej klasy… - Odpowiedziała Monika - W ramach przeprosin zaprosił mnie do biblioteki..
- Czyli dzisiaj masz randkę? – Upewniła się Agnieszka.
- Wiecie, chyba nie mam nic do stracenia, może pierwszy raz będę miała chłopaka… - Na samą myśl o tym zaczęła się szczerzyć i bawić włosami..
- No to, na co czekasz? Powiedz mu, że chętnie się z nim wybierzesz. – Powiedziała z przekonaniem Wiktoria.
Po lekcjach dziewczyny poszły do Moniki pomóc jej się ubrać na randkę. Założyła na siebie piękną sukienkę w subtelnym kolorze różu. Włosy miała spięte w kucyk, ale szybko je rozpuściła, a Magda je ładnie ułożyła. Po chwili zadzwonił telefon Moniki, była zaskoczona telefonem od Karola.
- Halo?
- Hej tu Karol, dostałem twój numer od twoich przyjaciółek… - Powiedział zmieszany - Gotowa?
- Następnym razem sam zapytaj o numer. – Zaśmiała się - Tak, jestem gotowa.
Po 25 minutach przyszedł pod jej drzwi. Monika otwierając je zarumieniła się na widok kwiatów.
- O, to dla mnie? Fiołki? – Ucieszyła się tak jakby to było jej marzeniem.. - To miłe z Twojej strony.
- Tak to dla Ciebie. Wyglądasz ślicznie.
Razem poszli do biblioteki. W tym samym czasie dziewczyny zabrały się do rozweselenia Agnieszki, bo miała zły dzień, iż klasa nie zaakceptowała jej taką, jaką jest.
- Oj nie łam się, oni po prostu nie zrozumieli cię zbyt dobrze, ale jak pogadasz z każdym po trochu to na pewno będą cię szanowali.. – Wyjaśniły dziewczyny wspierając ją.
- Tak czy siak chciałam im tylko opowiedzieć coś o sobie, a oni już się ze mnie śmieją.. – Odparła zdruzgotana zakrywając oczy..
- Nie myśl o tym. Może gdzieś wyskoczymy razem? – Zapytała Wiktoria.
- Tak! – Ucieszyła się – Niedawno otworzyli nową galerię… Chodźmy zobaczyć, co w niej sprzedają.
Gdy już doszły miały zamiar wstąpić to paru pobliskich sklepów wtem, gdy wyruszyły spotkały tam Marcina, Dominika i Maćka. Kiedy tak przechodzili obok siebie ktoś musiał coś sklepów siebie wydusić.
- O! Cześć dziewczyny – Odparł Dominik zaskoczony na ich widok.
- Hej – Powiedziały wszystkie.
- Co tu robicie? Może pójdziecie z nami do kina na horror?
Po krótkim namyśle zdecydowały się pójść.
- Dobrze, chodźmy. Ale jakiś delikatny, a nie o krwi, bo taki widok mnie wręcz obrzydza – Rzekła zniesmaczona Agnieszka.
Seans był przerażający nikt nie miał tylu nerwów żeby go oglądać. Dziewczyny zaczęły zakrywać oczy. W tej chwili Dominik wyszeptał parę słów do Agnieszki siedzącej obok niego.
- Wydajesz się być ładna, mówił ci to już któryś? – Rzekł jej do ucha.
- No takich rzeczy jeszcze żaden – Wyjąkała zawstydzona tymi faktami.
- To ja jestem pierwszy. Boisz się? Spokojnie nie masz, czego. – Zapewniał Dominik.
Bardzo powoli i dyskretnie złapał za jej dłoń, chwilę później przytulił się do niej. Nikt tego nie widział, bo było ciemno. Agnieszka była zmieszana w sobie.. Nie wiedziała, co teraz zrobić. Czy go puścić i wyjść z seansu, czy lepiej nie panikować. Postanowiła mu powiedzieć, że musi iść do łazienki.
- Ej dziewczyny chodźcie ze mną do toalety muszę wam coś powiedzieć.
Poszły przeciskając się przez nogi ludzi. W między czasie Marcin i Maciek umierali ze śmiechu dowiadując się o tym uścisku, zdołali nawet zrobić im zdjęcie..
- Dominik jesteś mistrzem w romansowaniu! – Zaśmiali się – Na pamiątkę zrobiliśmy wam zdjęcie.. No, a zakład oczywiście wygrałeś, ale masz za to okropną dziewczynę teraz na głowie.
- Pogięło was?! Usuńcie to zdjęcie, nikt się nie może dowiedzieć o tym, tym bardziej Joasia..
- Jakie to słodkie twoja dziewczyna wyklnie cię za tą Agnieszkę - Powiedzieli sobie pod nosem - Dobra nie powiemy..
Agnieszka zaprowadziła dziewczyny do ubikacji i nie mogła uwierzyć w to, co się właśnie wydarzyło, była strasznie podekscytowana.
- Po, co nas tu przyciągnęłaś? – Zapytały równocześnie zdenerwowane.
- No, bo Dominik powiedział, że jestem ładna i jak się bałam to mnie przytulił i prawie pocałował.. – Wykrztusiła z siebie.
- Super szykuje się nowa para w tym dniu! – Z śmiechem oznajmiły dziewczyny.
- Przestańcie ja go ledwo znam nie będę taka jak Monika, taka łatwa do podejścia..
- To rób jak chcesz, może i masz rację, ale on leci na ciebie.. – Wyjaśniła Wiktoria.
- Fakt. On jest zabójczo przystojny! Och, nie mogę odsapnąć z tych wrażeń.. – Parsknęła radosnym śmiechem.
- Tylko uważaj na niego, nigdy nie wiadomo, jaki naprawdę jest.. – Wtrąciła Magda, ale Agnieszka zbytnio jej nie słuchała, ponieważ była rozmarzona dzięki temu zdarzeniu..
Dziewczyny wróciły na film. Agnieszka pewna siebie usiadła na miejscu i zaczęła dotykać jego dłoni, co prawda on nie chciał już mieć cokolwiek z nią wspólnego, ponieważ już zakończył swój zakład, ale oczywiście miał chęć na dalsze żarty z niej. Zaczął ją całować i przytulać. Po kilku minutach seans dobiegł końca. Wszyscy wyszli na zewnątrz.
- No to, dzięki, że przyszłyście na ten film z nami – Powiedział Dominik.
- O spoko, miło było poznać was na tym horrorze..
Gdy dwie paczki odchodziły w swoją stronę Dominik zawołał Agnieszkę.
- Chciałbym pogadać z tobą, ale w samotności..
- To świetny pomysł, mamy okazję pobyć jeszcze na moment razem.. – Powiedziała Agnieszka, po czym pożegnała się z dziewczynami.
- Coś się święci! – Rzekła szyderczo Magda.
Agnieszka poczuła się zawstydzona, po tych uwagach dziewczyn, ale z drugiej strony czuła się w pełni zachwycona mając u niego powodzenie. Zaraz potem Dominik zabrał ją na spacer.
- No to, o czym chciałbyś pogadać? Wiesz jesteś przystojnym i miłym typem.
- Wiem o tym.. Chciałbym ciebie poznać. Ty i twoja paczka wydajecie się ciekawe, tylko ta Monika sprawia na mnie dziwne wrażenie..
- Nie tobie jednemu, ale nie gadajmy o niej. – Aga chciała uniknąć obgadywania swoich przyjaciółek, aczkolwiek chciała nawiązywać do temu jej relacji między nim.
- Spoko. Wiesz mogę cię odprowadzić do domu.
- O jesteś cudowny. Zawsze boję się wieczorami wracać sama do domu, myślę, że wtedy ktoś mnie porwie..
Chłopak zarumienił się.. Po chwili dochodzili do bloku Agnieszki.
- Wiesz obserwowałem twoje dzisiejsze zachowanie i wnioskuję, że się we mnie zakochałaś nie myśl, że ja również się w tobie zakochałem. To przecież śmieszne, chciałem tylko sprawdzić, jaka jesteś.. Zresztą mam dziewczynę, jest piękna i nie zamierzam jej rzucać dla ciebie! Ale przyznam, że świetnie całujesz.. Dobra dalej sama dojdziesz..- Powiedział szyderczo Dominik, zaś potem oddalił się od niej..
- Ale z niego drań! A już myślałam, że się trafi jakiś uprzejmy chłopak. – Stwierdziła zrozpaczona Agnieszka - Ech ja to mam pecha.. - Wbiegła do swojego pokoju ze łzami w oczach. Nagle dostała smsa od Wiktorii.
- Zapomniałam wziąć od ciebie błyszczyku, zaraz wpadnę. – Po kilku minutach wpadła do jej domu, ale na sam widok rozpłakanej przyjaciółki podeszła do niej i się przytuliła.
- Coś się stało? Nie płacz, a i jak ta randka, jesteście razem?
- Jaka randka?! Chyba wystawienie mnie do wiatru! Ale z niego wredny cwaniak! Zrobił sobie ze mnie frajerkę, która się nabiera na jego słodkie oczęta. – Wybuchła jeszcze większym płaczem.
- To przykre, ale mogłaś się tego spodziewać po nim w końcu to król w naszej szkole.. Każda dziewczyna z listy musi być jego, a tak naprawdę jest niedojrzały, a to świadczy o tym, że nie powinnaś przez niego płakać! – Oznajmiła - Nie smuć się będzie dobrze..
- No tak, ale myśmy się tak cudownie całowali i miałam nadzieję, że w końcu ktoś mnie pokochał, ale to niemożliwe, bo jestem zbyt pewna swoich przeczuć..
- Daj sobie czasu na miłość! Jednak coś go musiało do ciebie przyciągnąć skoro się z tobą obściskiwał i wyznał ci, że jesteś ładna.. – Agnieszka nie przyjmowała do siebie żadnych pozytywnych myśli, cały czas słyszała jego głos mówiący, że jest naiwna.. Po wielu godzinach doszła do siebie i weszła na GG. Zobaczyła dostępnego Dominika. Chciała go zablokować, ale stwierdziła, że nie będzie mu pokazywać, że jej na nim zależy oraz, że zwraca w ogóle na niego uwagę. Lecz on napisał jej kilka słów.
- Nie gniewaj się za tamte słowa.. Słuchaj może jutro w szkole się umówimy na przytulanie i gorące całusy przy całej szkole? Będziesz miała wtedy dużo przyjaciół jak się o nas dowiedzą.. Potem wpadnę do ciebie do domu i się zabawimy..
- Ej, o co ci tak w ogóle chodzi? Nie rozumiemy się chyba dobrze..
- Jesteś bystra. Chciałem sobie ciebie sprawdzić jak zresztą każdą dziewczynę, twoje przyjaciółki mogą być następne, ale z pośród nich wybrałem ciebie.. To jak zgadasz się na jutrzejszą propozycję?
- Zostaw moje przyjaciółki w spokoju i mnie także!
- Nie będę nalegał, ale jeszcze się zastanów. Teraz dam ci spokój, ale pamiętaj o jutrze..
- No i bardzo dobrze. Ulga dla mnie..
– Zakończyła rozmowę, po czym rzuciła się na łóżko.. Wiktoria zaczęła z nią szczerze rozmawiać.
- On jest kompletnym głupkiem.. Zapomnij o nim, znajdziesz jeszcze chłopaka, spójrz na mnie ja przecież go nie posiadam, ale jestem cierpliwa, ty też daj sobie szanse.. – Wiktoria opowiedziała Agnieszce o swoim sposobie, po czym położyła się spać na materacu, ponieważ musiała zostać z Agnieszką.
- Może on mnie kocha, tylko zgrywa takiego cwaniaka? Chyba się zgodzę na to, co mi zaproponował to jedyna szansa, żebym się wyrwała z tej samotności i nie miała problemów.. – Pomyślała sobie.
Następnego dnia w szkole na pierwszej lekcji Wiktoria usiadła sama, ponieważ Monika zachorowała na swojej randce. Dziewczyny dowiedziały się, że ona i Karol są razem. Dla Maćka nie było miejsca, więc pani kazała mu się dosiąść do Wiktorii. Żadne z nich nie odezwało się ani słowem. Dopiero Maciek włożył jej liścik do piórnika. Zawartość była taka:
- Hej chciałbym z Tobą pogadać w liścikach, odpisz.
Wiktoria bez zastanowienia szybko mu odpisała.
- Ok. Myślę, że możemy.
- Spoko. Jesteś najładniejsza w tej klasie.
- Serio? Dzięki, Ty też jesteś ładny :)
- Mam podobne zainteresowania do Twoich.
- Tak? Na przykład, jakie?
- Identyczne. Nie chciałabyś się spotkać w moim studiu nagraniowym?
- Odjazd. Ale kiedy?
- O każdej porze. A tak dokładnie to dzisiaj po południu :D
- Myślę, że dam radę. To do zobaczenia.